Rejs barką z Pojezierza Iławskiego do Elbląga w latach trzydziestych

Film z rejsu barką Kanałem Elbląskim i rzeką Elbląg w latach trzydziestych przedstawia unikalne ujęcia tego szlaku wodnego i funkcjonowania załogi - w większości zapewne rodziny. Barka przewozi drewno z Pojezierza Iławskiego do Elbląga. Jednostka ma napęd żaglowy i z konieczności na kanale załoga burłaczy lub odpycha się długimi drągami (bumsztakami) od dna.

Załoga barki składa się z czterech osób - dwóch mężczyzn, kobiety i chłopca. Wszyscy oni w razie potrzeby biorą czynny udział w obsłudze barki. Kobieta steruje, a chłopiec obsługuje łódź wiosłową, holowaną za barką. Zależnie od potrzeb odczepia tę łódkę i dobija wcześniej do brzegu, załatwiając np. formalności w biurze pochylni (zapewne opłaca przejście przez pochylnie) a potem zawiesza na żurawikach łódkę i wchodzi z powrotem na barkę. Ciekawie pokazane jest tzw. "śrubkowanie" czyli wiosłowanie łodzią, za pomocą jednego wiosła, doskonale opanowane przez chłopca. W czasie rejsu kobieta (zapewne jego mama) przygotowuje posiłek, ale czasem również steruje barką za pomocą długiego rumpla.

Bardzo dobrze pokazane jest przejście przez pochylnie. Chłopiec zakończywszy operacje na łódce, wspina się na platformę pochylni, uderza w dzwon, dając sygnał gotowości (obecnie jest to metalowa płyta, w którą uderza się młotkiem). Podobnie musi się napracować, podczas mijania mostu zwodzonego, którego ruchome przęsło musi otworzyć i zamknąć, kręcąc korbą. Most jest ciekawej konstrukcji, odsuwany w poziomie. Aby nie zatrzymywać barki, chłopiec przesiada się na holowaną przez barkę łódkę, wyprzedza barkę, do mostu dopływa łódką, otwiera most, a po przepłynięciu barki zamyka go i dogania łódką barkę (tego się domyślamy, bo nie widać tego na filmie).

Kapitan wraz z pomocnikiem napędzają barkę, odpychając się od dna lub od brzegu długimi drągami (zwanymi bumsztakami), a jeśli na brzegu jest ścieżka holownicza - burłaczą. Burłaczenie, to holowanie barki z brzegu za pomocą lin. Do tego celu stosowano "napęd" ludzki, ale także w wielu wypadkach barki ciągnęły konie. Współcześnie również stosuje się tę technikę - chociażby na Kanale Panamskim, gdzie przy śluzach ludzi i koni zastąpiły przy holowaniu statków lokomotywki zwane "mułami".

Wreszcie barka dopływa na wody jeziora Druzno i można postawić maszt. Na szczęście wieje korzystny wiatr i barka napędzana jest już napędem żaglowym. Załoga może nieco odpocząć. Chłopiec odrabia lekcje, czytając książkę i pisząc coś w zeszycie, a kobieta zmywa naczynia po posiłku. Kapitan ma wreszcie chwilę czasu, żeby zapalić fajkę. W porcie w Elblągu następuje przeładunek drewna na większą jednostkę.

Najprawdopodobniej na filmie widzimy tzw. barkę oberlandzką, specjalnie zaprojektowaną do eksploatacji na szlaku Kanału Elbląskiego. Jej wymiary to 24,5 metra długości, 2,8 metra szerokości i zanurzenie 1,1 metra. Charakterystyczny prosty dziób i stewa rufowa odchylona ku tyłowi, pozwalają na maksymalne wykorzystanie przestrzeni ładunkowej. Barka posiada napęd żaglowy, maszt kładziony w jarzmie, z podporą. Żagle i takielunek przechowywane były w skrajniku dziobowym. Jarzmo masztu stanowiło też często miejsce zamocowania liny holowniczej podczas burłaczenia (dzięki temu barka nie była ściągana do brzegu podczas holowania). Chociaż według znawców tematu na barkach oberlandzkich stosowano ożaglowanie rozprzowe, z dwoma żaglami, fokiem i grotem, na naszej filmowej barce widzimy  ożaglowanie typowe dla rejowego -  jeden żagiel podnoszony na ruchomej rei.

  • Więcej filmów zobaczycie tutaj

Piotr Salecki

Odpowiedzi

Dodaj nową odpowiedź